Ciąg dalszy antagonistycznego dualizmu dobra i zła.
Czy istnieje przyjaźń owcy z wilkiem? Nie z klasycznego punktu widzenia, bo w klasycznym ujęciu owcę zjada wilk, dlatego jest ofiara i predator vel drapieżnik. Tak samo jest w życiu na planie fizycznym, bo w nim dzielimy się na dobrych i złych, to znaczy mamy dobre lub złe wcielenie, jeśli przeważnie idziemy przez ziemskie życie wyrażając dobro lub zło.
Dziś duch gnozy vel wiedzy objawił mi nowe znaczenie wyrażenia „wilk w owczej skórze”, bo zwykła definicja tych słów jest taka, że oznacza ona kogoś złego, kto udaje kogoś dobrego, a zatem oznacza kogoś obłudnego. Mowa jest o kimś, kto na przykład udaje przyjaciela, a jest wrogiem. Co natomiast duch gnozy ukazał mi przed momentem? Nie owcę, w której skrywa się wilk, ale wilka, który ma owczą skórę na ciele. Cóż to oznacza? Oznacza to kogoś złego, kto nie udaje dobrego, mając złe zamiary, ale czyni i mówi dobro, kto powstrzymuje się od czynienia i wypowiadania zła. A zatem „wilk w owczej skórze” to nie owca z wilkiem w środku, ale wilk z owczym płaszczem, co oznacza wilka, który poślubił dzień, dlatego kroczy ścieżką dobra.
Zła osoba może po pewnym czasie skrzywdzić, a nawet bardzo skrzywdzić dobrą osobę, na przykład odbierając jej życie w okrutny sposób, tak jak zrobił to Kain z Ablem, bo tekst hebrajski zawiera słowo «wajjacharrechu, vayyaharḡēhū, וַיַּהַרְגֵהוּ» (Rdz 4, 8), które dokładnie jest „i zamordował go” (ang. “and he murdered him”), ale w okrutny, spektakularny sposób. Nawet dobra osoba może w pewnym momencie wyciąć numer złej osobie w jakiś dobry sposób. Jest zatem coś w rodzaju rywalizacji o zwycięstwo w dobru lub złu, ale to jest rywalizacja zaciekła, bo niekiedy na śmierć i życie.
Sądzę, że powszechna przyjaźń między duszami jest po tamtej stronie, bo po tej stronie są dusze czyniące dobro i wybaczające tym, którzy je skrzywdzili w jakiś sposób, a także są tu dusze, które czynią zło i nie przebaczają, lecz dokonują zemsty. Przyjaźnie nastawione są tylko dobre dusze, które jakiegoś rodzaju dobrem zwyciężają zło, a te złe dusze idą w jakiegoś rodzaju złu na maksa! Na przykład był sobie zbir, zbój, oprych, łotr, który zaatakował swoją nauczycielkę, którą zgwałcił, a następnie ją zamordował, lecz ona przed śmiercią w tej trudnej sytuacji postanowiła mu wybaczyć i przebaczyć. Mówię o sytuacji podobnej do Marii Goretti, która była kilkanaście razy dźgnięta nożem po nieudanej próbie gwałtu, lecz wybaczyła swojemu oprawcy przed swoją śmiercią. Ja jednak podałem przykład bardziej dosadny, bo ukazuje on sytuację, w której nauczycielka jest zgwałcona i zamordowana, lecz przed śmiercią wybacza i przebacza. Sądzę, że to jest przykład duszy, która w tej dramatycznej chwili osiągnęła mistrzostwo w dobru. Natomiast myślę, że ta druga dusza, która zgwałciła i zamordowała, osiągnęła mistrzostwo w złu, wzbogacając się o doświadczenie bycia gwałcicielem i mordercą. Uważam, że nauczycielka miała pisane tak postąpić i zginąć, także jej oprawca miał pisane tak postąpić z nią, bo wiem, że jest karma i przeznaczenie, gdyż dusze przed przyjściem na świat projektują swoje nadchodzące życie, które mają przeżyć na ziemi, dlatego nasze życie na ziemi jest czymś w rodzaju roli odgrywanej przez aktora na scenie.
„Zamierzeń i celów ziemskiego zadania nie wypracowuje się bowiem i nie wyznacza w obrębie ziemskiej inkarnacji, tak samo jak planu domu nie tworzy się na placu budowy, na którym pracują robotnicy. Podobnie jak plan domu opracowuje się w biurze architekta, cele i zamierzenia ziemskiego tworzenia kształtuje się w »krainie ducha«.” — Rudolf Steiner, Teozofia, strona 98, wydawnictwo Spektrum
„Weźmy przykład z życia: w wiekach średnich zebrali się sędziowie tajnego trybunału i wydali na kogoś wyrok śmierci, po czym wykonali go. Cofając się w dawniejsze wcielenie sędziów i skazanego, można było ustalić, że wszyscy żyli w jednym czasie; że ów stracony był niegdyś wodzem plemienia, który skazał swoich późniejszych sędziów na śmierć.” — Rudolf Steiner, Teozofia różokrzyżowców, strona 59, wydawnictwo Genesis
„Dobrze znana historia drugiego wzroku w Szkocji zilustruje, co mam na myśli. Człowiek, który nie wierzył w okultyzm, został ostrzeżony przez góralskiego jasnowidza o zbliżającej się śmierci sąsiada. Proroctwo zostało podane z dużym bogactwem szczegółów, w tym pełnym opisem pogrzebu, z imionami czterech niosących trumnę i innych, którzy mieli być obecni. Wydaje się, że audytor śmiał się z całej historii i szybko o niej zapomniał, ale śmierć jego sąsiada w przepowiedzianym czasie przypomniała mu ostrzeżenie i postanowił przynajmniej częściowo sfałszować przepowiednię, będąc jednym z niosących trumnę. Udało mu się załatwić sprawy tak, jak chciał, ale gdy pogrzeb miał się rozpocząć, został odwołany ze swojego stanowiska przez jakąś drobną sprawę, która zatrzymała go tylko na minutę lub dwie. Gdy wracał spiesznie z powrotem, zobaczył ze zdziwieniem, że procesja ruszyła bez niego i że przepowiednia dokładnie się spełniła, gdyż czterech niosących trumnę było wskazanych w wizji.” — Charles Webster Leadbeater, Clairvoyance, The Theosophical Publishing Society
Prawdziwi chrześcijanie to dobre osoby, które czynią dobro i unikają zła, a gdy zostaną skrzywdzone, to odpłacają dobrem, bo chcą w ten sposób skruszyć twardość złych osób, bo w ten sposób chcą zwyciężyć nad swoim oprawcą, doprowadzając do jego upadku w złu.
Dobre osoby chcą uszlachetniać złe osoby, a złe osoby chcą demoralizować dobre osoby. Na przykład żona chce, żeby jej mąż przestał wypowiadać wulgarne słowa, pić alkohol i palić papierosy, dlatego się za niego modli i stara się mu przemówić do rozsądku, a mąż już w dzieciństwie był taki, że namawiał kolegów do picia alkoholu i palenia papierosów, dlatego ani myśli o odstawieniu używek, a także chce często uprawiać seks ze swoją żoną, co jej się w sumie nie podoba, bo ona uważa, że seks winien być tylko wtedy, gdy chce się mieć dziecko.
Widzicie zatem, że sytuacje nas uczą, ale my przecież idziemy przez życie czyniąc jakiegoś rodzaju zło, jeśli jesteśmy złymi osobami, bo chcemy mieć doświadczenie jakiegoś rodzaju zła, bo ono ma wiele twarzy. Tak samo dobre osoby czynią dobro, bo chcą mieć doświadczenie dobra, albowiem nasze słowa i czyny mogą dać nam oczyszczenie lub zesłać na nas nieczystość (Mt 15, 11.18). Musimy w tym miejscu zauważyć, że u tych, którzy często przeklinają, to znaczy wypowiadają wulgarne słowa, panuje duchowy nieporządek, bo brzydkimi słowami wyrażają na zewnątrz swoje nieuporządkowane wnętrze, gdyż z obfitości serca mówią usta (Łk 6, 45). Natomiast piękne słowa po wypowiedzeniu mają pozytywną moc na tego, który je wypowiedział, bo to, co wychodzi z człowieka, czyni go czystym lub nieczystym, a czyli brzydkie słowa po wypowiedzeniu mają negatywną moc na wypowiadającego! Jeśli zatem jesteśmy złymi osobami, to będziemy trwać i postępować w złu, a jeśli jesteśmy dobrymi osobami, to będziemy trwać i postępować w dobru, bo dobro kultywuje dobro i zło kultywuje zło.
Jest zakon dobra i zakon zła, gdzie dobrzy zakonnicy chcą przemieniać złych zakonników w dobrych, a także źli zakonnicy dążą do tego, by dobrych zakonników uczynić złymi, bo obydwa te zakony zabiegają o dusze, by możliwie najwięcej dusz przekabacić na swoją stronę, bo jest dobra i zła ścieżka, którą można kroczyć przez życie, aby osiągnąć mistrzostwo w dobru lub złu, a tym samym stać się jednym z lordów dobra lub zła.
Jak rozpoznać, że jest się na ścieżce zła, która również zowie się “Path of Evil Revelations” po angielsku, co znaczy „Ścieżka Złych Odkryć” po polsku? Trzeba sięgnąć pamięcią do najmłodszych lat swojego ziemskiego życia, na przykład do przedszkola, by wspomnieć swoje postępowanie, bo jeśli na przykład uciekło się opiekunce z placu zabaw, by udać się do sali, aby coś komuś zepsuć, żeby zepsuć czyjąś własność, na przykład połamać kredki, które należały do innego dziecka, to rzecz jasna jest to przejaw bycia na złej ścieżce. Ktoś może powiedzieć, że to tylko taki wybryk, ale nie, bo ten, który idzie złą ścieżką od najmłodszych lat jest wcielonym złoczyńcą, który właśnie od najmłodszych lat ćwiczy się w czynieniu jakiegoś rodzaju zła, bo zostało przed nim odkryte, że może bezpiecznie połamać cudze kredki, bo nie ma nikogo w sali, co też uczynił, a się nie cofnął.
Płynie nienawiść od złych ku dobrym, a dobrzy okazują miłość złym, bo „miłujcie waszych nieprzyjaciół” (Mt 5, 44).
Noc odpowiada złym zakonnikom, którzy są czarnymi magami, którzy tworzą choroby, które komuś dają, bo to są naukowcy, którzy po japońsku nazywają się «chakaiszin, hakaishin, 破壊神», co znaczy „bóg zniszczenia”, a dzień odpowiada dobrym zakonnikom, którzy są białymi magami, którzy uzdrawiają z chorób, a nazywają się po japońsku «sozoszin, sōzōshin, 創造神», czyli „bóg stwarzania”. Bo postępowanie w dobru lub złu jest jak tworzenie dzieła sztuki, tyle tylko, że szpetną sztuką jest utworzenie w kimś choroby, która ma wyniszczać organizm i doprowadzić do śmierci fizycznej, a piękną sztuką będzie usunięcie choroby z czyjegoś organizmu, aby mógł on dalej funkcjonować normalnie do tak zwanej „naturalnej śmierci”.
Jeśli Oko Boga nie jest nad chorym (Ps 33, 18), to sądzę, że biali magowie nie mogą go uzdrowić, bo biali magowie mogą uzdrawiać tylko tych, którym jest to dane od Boga, bo biały mag może powiedzieć, że „nikt nie może przyjść do mnie, jeżeli mu to nie zostało dane przez Ojca” (J 6, 65 BT), dlatego musi dalej nieść swój krzyż, którym jest na przykład jakiegoś rodzaju choroba, która została dana sprawiedliwie, bo czarny zakon jest młotem, który wbija gwóźdź, to znaczy wymierza winnemu karę za grzechy, która ma być adekwatna do popełnionego grzechu, bo „kto przelewa krew człowieka, tego krew przez człowieka będzie przelana” (Rdz 9, 6 BW), bo „kto zabija mieczem, musi sam zginąć od miecza” (Ap 13, 10 BW). Istnieje możliwość wymierzenia sobie samemu kary za popełniony grzech, na przykład morderstwo, dlatego wtedy nie ma konieczności powrotu na ziemię z tego powodu, by wyrównać karmę. Co można takiego zrobić? Popełnić samobójstwo. I tak na przykład był pewien facet, który miał złe wcielenie, a posiadał on kobietę, która go zostawiła dla innego faceta, więc ten porzucony facet postanowił zastrzelić tego drugiego faceta, który był obecnie z jego eks, co też uczynił, a następnie strzelił sobie w głowę, by nie mieć moralnego długu na koncie, przez który musiałby powrócić na świat, żeby mogło dojść do odpłaty.
„Przecież prawo karmy mówi, że wszystkie dobre czyny, jakie w życiu spełniłem, będą miały swoje skutki i tak samo jest ze złymi czynami, gdyż istnieje pewnego rodzaju konto ze stroną winien i ma.” — Rudolf Steiner, U bram teozofii, strona 49, wydawnictwo Genesis
„W życiu za wszystko się płaci. Za dobro i za zło. Za wszystko.” — Św. Pio z Pietrelciny
Nie musimy czynić zła, jeśli nie jesteśmy zmuszani do czynienia zła. A jeśli jesteśmy zmuszani, to możemy się sprzeciwić, lecz to może źle się dla nas skończyć. Wtedy się ukaże, że zostało się męczennikiem, który wytrwał w dobru do końca.
Jeśli ktoś kieruje się przemocą, podłością, nienawiścią, brakiem empatii, kłamstwem i tak dalej, to nie jest dobra droga, bo trzeba powiedzieć, że jest to zła droga! Nie jest to znakiem zagubionego serca, ale serca złego, bo „dobry człowiek z dobrego skarbca swego serca wydobywa dobro, a zły człowiek ze złego skarbca wydobywa zło” (Łk 6, 45 BT). Bycie na przykład socjopatą czyniącym zło nie jest oznaką zagubienia, ale konsekwentnego dążenia do celu krok po kroku, bo mówiąc wprost zła dusza realizuje się w złu, a dobra dusza realizuje się w dobru, bo zło mnoży zło, a dobro mnoży dobro. Są dwie drogi, którymi można kroczyć do oświecenia, a nie tylko dobrą drogą, bo „obyś był zimny albo gorący!” (Ap 3, 15 BT). Mowa jest o tym, że ma się być dobrym – gorącym, albo zimnym – złym, to znaczy ma się kroczyć ścieżką dobra lub zła.
Jednak ma dojść do przebóstwienia złych bogów, dlatego zła ścieżka przestanie istnieć na ziemi, a dobro będzie powszechnym stanem rzeczy, bo „wilk z barankiem paść się będą razem, lew jak wół będzie jeść słomę i proch będzie pokarmem węża” (Iz 65, 25 UBG).
„Z uwagi na rozwój ludzkości już od wielu stuleci zakładane były tajne zakony, które stawiały sobie najwyższe zadania, o jakich da się pomyśleć. Jednym z nich był Zakon Manichejczyków. (...) Zakon ten wie, że w przyszłości będą istnieli ludzie, w karmie których nie będzie już żadnego zła, że będzie również istnieć z natury już zła rasa, w której wszelkie zło wystąpi w silniejszym stopniu aniżeli widzimy to u najdzikszych zwierząt, gdyż ludzie ci będą czynić zło w sposób świadomy, wyrafinowany, przy wysoko rozwiniętym rozumie. Zakon Manichejczyków już teraz szkoli więc swych członków, tak by w przyszłych inkarnacjach byli oni zdolni do tego, aby nie tylko zwalczać zło, lecz przekształcać je w dobro. (...) Przetworzone zło, po dokonaniu pomyślnie pracy nad nim, przemieni się w coś szczególnie dobrego. Stan świętości będzie zwykłym stanem moralnym na Ziemi.” — Rudolf Steiner, U bram teozofii, strona 62–63, wydawnictwo Genesis
Komentarze
Prześlij komentarz