Parę słów o duszy.
Dużo się pisze i mówi o duszy człowieka, która jest jaźnią, która w zasadzie nie jest czymś, co człowiek posiada jak organ wątroby, bo owa „jaźń” to właśnie nasze „ja”, bo słowo „ja” jest imieniem naszej duszy, która nie jest fizyczną istotą, lecz posiada ona między innymi ciało zmysłowe vel fizyczne, które zowie się „człowiek” (Rdz 6, 3 BG). Inaczej mówiąc każdy z nas jest istotą duchową, to znaczy duszą, którą współcześnie można nazwać osobą, bo nowożytna definicja „osoby” jest taka, że jest to ‘istota, która ma poczucie siebie’. Tą istotą, która ma poczucie siebie, nie jest człowiek, lecz dusza, bo „człowiek” jest ‘ciałem’, które ta dusza posiada. Na przykład mówi się: „ja mam ciało”, gdzie „ja” to ‘dusza’, którą każdy z nas jest, a „ciało” to ta ‘postać ludzka’, która jest naszym narzędziem do działania na ziemi, które należy do duszy, którą się przeżywa wewnętrznie, bo można na próbę zamknąć oczy i powiedzieć w sobie następujące słowa: „ja jestem ja”, a wtedy zapewne odczuje się siebie przy wypowiadaniu słowa „ja”, które jest „Ich“ (wym.: Yś) po niemiecku, co znaczy również „jaźń”.
„Gdy dusza poznaje siebie jako jaźń, to mówi Bóg, który mieszka w człowieku.” — Rudolf Steiner, Wiedza tajemna w zarysie, strona 45, wydawnictwo Genesis
Jak jeszcze uświadomić sobie duszę, którą się jest? Można to sobie wyobrazić na przykładzie lalki marionetki, bo jest to lalka przymocowana sznurkami do krzyżaka, który trzyma animator w dłoni. Otóż ta marionetka poruszana jest zazwyczaj przez niewidocznego animatora. Teraz trzeba sobie powiedzieć, że tym niewidocznym animatorem jest nasza dusza, czyli my sami, a sznurki oznaczają tę niewidzialną nić, która łączy nas z naszym ludzkim ciałem, które jest na ziemi. Zatem gdy patrzymy na jakichś poruszających się ludzi na przykład na ulicy, to widzimy marionetki, które są pod kontrolą swych niewidocznych animatorów, czyli tych dusz. Jesteśmy zatem duchowym ja, które jest połączone z ciałem człowieka, którym ja steruje jak animator za pomocą krzyżaka steruje marionetką, bo ten animator jest jak dusza – jaźń, którą się jest, a marionetka we władaniu animatora jest jak ciało człowieka, którym włada ja, czyli animator, gdzie to słowo bazuje na łacińskim słowie "anima", które znaczy ‘dusza’ po polsku, bo dusza jest tym animatorem, który kontroluje marionetkę, którą jest człowiek.
Inny przykład jest taki, że dusza jest jak kierowca pojazdu dwuśladowego, to znaczy samochodu, gdzie samochodem jest pewna maszyna, która służy do przemieszczania się z punktu A do punktu B. Chodzi bowiem o to, że nasze ciało fizyczne jest taką maszyną, biologiczną maszyną, która jest kierowana przez duszę, to znaczy istotę, którą jesteśmy. A gdy kładziemy się spać, to tak naprawdę kładziemy nasze biologiczne ciało na przykład na łóżku w sypialni, by móc spokojnie zasnąć. A gdy zaśniemy, to w owym czasie wychodzimy na chwilę z naszego ciała fizycznego, to znaczy nie ma nas wtedy na planie fizycznym, bo wstępujemy wtedy na pewien czas do planu astralnego lub mentalnego, który trwa do czasu naszego obudzenia się ze snu, co oznacza, że wróciliśmy do naszego ciała fizycznego, by po zregenerowaniu sił móc funkcjonować na jawie kolejny dzień. Można to sobie również wyobrazić na przykładzie samochodu, który na pewien czas został zaparkowany na parkingu, gdzie samochodem jest nasze biologiczne ciało, a parkingiem jest nasze łóżko w sypialni. Jednak bardziej trafna sytuacja jest wówczas, gdy wyobrazimy sobie, że zatrzymaliśmy samochód z włączonym silnikiem na poboczu drogi, a następnie wyszliśmy z niego na krótką chwilkę, bo sprawa ma się tak, że podczas naszego nocnego spoczynku wychodzimy z ciała fizycznego, lecz nie tracimy więzi z naszym ciałem fizycznym, dlatego życie trwa dalej, bo analogicznie do włączonego silnika jest oddychanie podczas snu, a po upływie 7–9 godzin snu dusza wraca na plan fizyczny, by móc prowadzić dalszą egzystencję na ziemi w ludzkiej postaci.
Sądzę, że Hare Kryszna był jednym z tak zwanych „bogów”, który przyszedł na ziemię w ludzkiej postaci, a który to również przechodził rozwój w ciągu wcieleń, bo rzekł do swego ucznia: „Wiele razy żyłem już na tym świecie i ty także, Ardźuno. Ja jednak pamiętam o każdym żywocie, a ty o swoich zapomniałeś, Pogromco Wroga.” (Bg. 4, 5 AS). Myślę, że rozwój duszy, to jest jaźni, to takie przychodzenie od żywota do żywota, by doświadczyć i przeżyć czegoś nowego, czego we wcześniejszym żywocie się nie doświadczyło, dlatego uważam, że z żywota na żywot nie jesteśmy do siebie podobni, czyli dusza – jaźń, która była wcześniej filozofem, może być w następnym wcieleniu muzykiem, który nie będzie rozumiał wiele z filozofii.
„Czym jest to, co pracuje poprzez wszystkie byty, co miało swój początek w dawnych żywotach ziemskich i przewija się przez wszystkie kolejne ziemskie żywoty? Jest to ludzka jaźń, owo »ja«, które w naszej mowie oznacza się mianem niemożliwym do nazwania przez zewnętrzne istoty. Owo ludzkie »ja« przechodzi od żywota do żywota i przy takim przechodzeniu ulega rozwojowi.” — Rudolf Steiner, Przemiany życia duszy, wydanie II, zmienione, strona 12, wydawnictwo Genesis
Ponoć zwierzęta nie mają duszy – jaźni, a gnoza uczy nieco inaczej, bo gnoza naucza, że dusza minerałów znajduje się w wyższym planie mentalnym, a dusza roślin jest w niższym planie mentalnym, zaś dusza zwierząt jest ulokowana w planie astralnym, natomiast dusza człowieka rezyduje w planie zmysłowym vel fizycznym.
To jest półprawda, że minerały, rośliny i zwierzęta nie mają duszy, czyli jaźni, bo prawdą jest, że jako pojedyncze okazy nie mają duszy, to jest jaźni, ale w wyższych światach vel planach można znaleźć ich duszę – jaźń, która jest wspólna dla całego gatunku, który występuje na ziemi. Według gnozy rzecz ma się tak, że na przykład wszystkie tygrysy, które są na ziemi, mają w planie astralnym jedną duszę, a nie każdy tygrys z osobna jak istota ludzka. Tak samo jest ze wszystkimi perskimi kotami, które są w planie fizycznym, że mają jedną, wspólną duszę, która znajduje się w planie astralnym. Mowa jest o tym, że cały gatunek zwierzęcy posiada jedną duszę – jaźń, która „trzyma na smyczy” cały ten gatunek.
„Gdy rozważamy plan fizyczny, słusznie mówimy, że człowiek ma tutaj swoją jaźń, swoje miejsce zamieszkania. Jest najwybitniejszą istotą spośród wszystkich stworzeń, które tu żyją. (...) Zwierzęta na planie fizycznym mają jedynie ciało fizyczne, eteryczne i astralne, nie posiadają na planie fizycznym jaźni. Mają ją jednak na planie astralnym. (...) Jaźń poszczególnych gatunków zwierzęcych: lwów, psów, mrówek itd. znajduje się tam jako istota. Przedstawia się to tak, jakby jaźń unosiła się w przestrzeni astralnej i trzymała różne zwierzęta jakby na duchowej linie, jak marionetki. Również rośliny mają takie dusze grupowe, ale swoją jaźń mają w dewachanie [czyli planie mentalnym]. Ta »lina« sięga znacznie wyżej. Również wszystkie minerały ze wspólnych substancji, jak złoto, diamenty, kamienie itd. mają wspólną duszę grupową w wyższej części dewachanu.” — Rudolf Steiner, U bram teozofii, strona 39, wydawnictwo Genesis
Sądzę, że niejedna dusza ludzka była już nieraz na ziemi w ludzkiej postaci, ale nie popieram tego, że przechodziła stadia z niższych form bytu, na przykład, że była najpierw minerałem, a później rośliną, następnie zwierzęciem, by wreszcie pojawić się na ziemi jako człowiek.
„Otóż dochodzimy do wniosku, jeśli weźmiemy pod uwagę antropozoficzną naukę duchową, że każdy żyjący teraz człowiek ma za sobą bardzo dużo ziemskich żywotów i ma wciąż wiele przed sobą, tak więc dusza ludzka zawsze powraca. Nie należy sobie wyobrażać, że to, co jest przez to rozumiane, ma cokolwiek wspólnego z tym, w co często wierzono również w dawnych czasach, iż człowiek przechodzi przez ciała zwierząt i tym podobne.” — Rudolf Steiner, Eteryczność i astralność w człowieku i w Ziemi, strona 7, wydawnictwo Genesis
„Prawdziwą naukę o wielokrotnym wcielaniu się można było poznać jedynie w szkołach prowadzonych przez wtajemniczonych. Oglądali oni, jak dusze w stanie bezcielesnym wędrują od jednego wcielenia do następnego i tylko oni mogli swoim uczniom wyjawić o tym prawdę.” — Rudolf Steiner, Wiedza tajemna w zarysie, strona 173, wydawnictwo Genesis
Komentarze
Prześlij komentarz