Kim naprawdę jestem?
Czerwień to umowny kolor ognia, który symbolizuje życie, duchowość, przebudzenie i oświecenie, dlatego oznacza również prawdę, a więc jest to dobry kolor. Są i dziś na świecie tacy, którzy udzielają tak zwanego „chrztu ogniem” (Mt 3, 11), a jest to chrzest wtajemniczenia, gdyż sądzę, że polega na otwarciu duszy na postrzeganie planu astralnego i mentalnego, bo kto narodzi się z Boga (J 1, 13), to znaczy ognia (Hbr 12, 29), ten może wejść do Królestwa Bożego (J 3, 1-7).
Można zatem powiedzieć, że czerwień oznacza ogień, który symbolizuje ciepło, życie i dobro, choć sprawia nam ból, gdy się do niego zbliżymy za bardzo, bo nasze biologiczne ciało składa się głównie z wody, która gryzie się z ogniem. Organizm dorosłego osobnika ludzkiego to na ogół 70% wody, którą oznacza kolor niebieski. Woda naturalnie jest zimna i choć jest przeźroczysta, to jednak niesie ciemność, a ogień naturalnie jest ciepły i emituje światło. Taki z tego wniosek, że kolor niebieski to negatywny kolor, który oznacza zimno, śmierć i zło, dlatego nawet się mówi o kimś złym, że jest zimnym draniem.
To wielkie przekłamanie, by zło identyfikować z czerwienią, a dobro z lazurem vel błękitem, bo tak naprawdę zło jest niebieskie, a dobro czerwone.
***
Nieraz się mówi, że człowiek zrobił to czy tamto, ale to patrzenie powierzchowne, bo człowiek jest fizyczną maszyną, która jest sterowana przez jaźń – duszę, która jest owym „ja”, dla którego ta „fizyczna maszyna” jest ciałem (Rdz 6, 3 BG). Można tę sprawę przedstawić na rysunku. Narysujmy kulkę na kartce, a następnie spójrzmy na tę kulkę i wskażmy na nią palcem, po czym powiedzmy sobie: „to jestem ja”. Następnie narysujmy pod tą kulką człowieka, po czym powiedzmy sobie: „to jest moje ciało”. W kolejnym kroku narysujmy przerywaną linię od tej kulki do głowy człowieka i powiedzmy sobie: „to jest niewidzialna więź, która łączy mnie z moim ciałem”. W tym miejscu powstaje pytanie: czym ja jestem? Na to pytanie jest następująca odpowiedź: jestem tą kulką na rysunku. Nasuwa się kolejne pytanie: czym jest ta kulka? Odpowiedź: jest to jaźń – dusza, którą jestem.
***
Pan Jezus Chrystus powiedział, że są dobre i złe drzewa, które rodzą dobre lub złe owoce (Łk 6, 43.45; Mt 7, 17.20). Oczywiście miał na myśli dobrych i złych ludzi, którzy we właściwym czasie dokonują dobrych lub złych czynów, jednak sprawa jest głębsza, bo każdy człowiek posiada duszę, która jest tym właściwym jestestwem, które posiada na przykład ciało fizyczne, którym jest człowiek (Rdz 6, 3 BG), dlatego trzeba raczej mówić o dobrych i złych duszach, które postępują w dobru lub złu, jednak są one dobre lub złe z natury, gdy przeważnie czynią dobro lub zło.
Dusza może postępować w dobru lub złu, jednak dobra lub zła jest wtedy, gdy przeważnie czyni dobro lub zło. Jak zatem rozpoznać, czy jest się dobrą lub złą duszą? Trzeba zatrzymać się na chwilę każdego dnia, aby dokonywać generalnej retrospekcji, to znaczy wspominania wszystkich chwil, momentów, sytuacji, wydarzeń, zdarzeń, w których coś poczyniliśmy i powiedzieliśmy. Jednak nie chodzi tylko o to, by zatrzymywać się na wspominaniu, bo należy również oceniać swoje postępowanie w tamtym czasie, czyli trzeba wspominać różne sytuacje, w których coś się powiedziało i/lub zrobiło, a następnie ocenić je jako dobre lub złe, gdyż tylko wtedy ukaże się nam nasze oblicze, bo jeśli nasze postępowanie od najmłodszych lat do chwili obecnej jest bardziej złe niż dobre, to jesteśmy złą duszą. Skoro jesteśmy na złej duszy, to pasuje trochę powiedzieć o jej postępowaniu, aby mieć lepszy obraz sprawy. No więc na przykład jeśli ktoś nawiązał damsko-męską relację, a następnie pogardził tą miłością, gdy ta do niego przyszła, jeśli ktoś chciał zmusić kogoś do czegoś, jeśli ktoś namówił kogoś do czegoś złego, jeśli ktoś przekupił kogoś do zrobienia czegoś złego, jeśli ktoś nie raz kradł, jeśli ktoś nie dotrzymywał obietnic, jeśli ktoś nieraz w swoim sercu kogoś zabił lub pożarł, jeśli ktoś nieraz w swoim sercu wypowiadał wulgarne słowa wobec kogoś, jeśli ktoś nie raz oddawał mocz i myślał wtedy o kimś, że oddaje mocz na niego, jeśli ktoś nie raz robił kupę i myślał wtedy o kimś, że robi kupę na niego, jeśli ktoś często przeklinał, to znaczy mówił wulgarne słowa, jeśli ktoś nie raz znęcał się nad zwierzętami, jeśli ktoś często zabijał owady i niszczył kwiaty, jeśli ktoś często oglądał pornografię i masturbował się przy tym, jeśli ktoś słuchał złej muzyki, jeśli ktoś często kłamał, jeśli ktoś sięgnął po alkohol i papierosy, by nauczyć się pić alkohol i palić papierosy, jeśli ktoś często grał w gry z przemocą, jeśli ktoś rysował lub malował sceny przedstawiające przemoc, jeśli ktoś często brał udział w bijatykach i czerpał z tego przyjemność, jeśli ktoś lubił niszczyć jakieś rzeczy, jeśli ktoś złorzeczył komuś, jeśli ktoś poniżał kogoś, jeśli ktoś obrażał kogoś i tak dalej, bo jest tego więcej, to wszystko to jest oznaką złej duszy, która idzie przez życie jako bóg niszczenia, bo dobre dusze są bogami tworzenia.
***
Ostatnio rozmawiałem z pewnym facetem na paranormalno-okultystycznej grupie, który przedstawił się jako anioł światłości, ale po przebytej z nim rozmowie nie uważam go za rzeczywistego przedstawiciela jasnej strony mocy, bo swoimi wypowiedziami dał mi do zrozumienia, że jest jestestwem ciemności, które dobro określa jako zło (Iz 5, 20), bo napisał do mnie, że boża iskra jest szatańską cząstką, której należy się wyrzekać, dlatego moim zdaniem zalicza się on do zagubionych dusz, które mają rozdarcie, rozdwojenie, bo każda iskra boża, to znaczy jaźń – dusza, jest istotą duchową, którą się jest, a nie którą się posiada w sobie jak symbionta! Jest ona boża, bo daje poczucie siebie, a ponadto ukazuje siebie jako indywidualną istotę, która jest odrębna od jakiegokolwiek ciała, na przykład ciała astralnego, eterycznego i fizycznego, dlatego mu napisałem, że dusza to niewidzialny właściciel ciała, że jest to subiekt, którego oznacza słowo „ja”, lecz uparcie obstawał przy swoim, że dusza, która jest świadomą i rozumną istotą, nie jest nami, lecz czymś obcym w nas.
„Jeśli chcecie nazwać się słowem »ja«, to musi ono zadźwięczeć wyłącznie w waszych ustach i być nazwą waszej najbardziej wewnętrznej istoty. Toteż wielkie religie i światopoglądy zawsze widziały w tym słowie niewyrażalne imię tego, co właśnie nie może być nazywane z zewnątrz. Ze słowem »ja« stajemy wobec najbardziej wewnętrznej istoty człowieka, którą można nazwać jego boską częścią.” — Rudolf Steiner, Przemiany życia duszy, wydanie II zmienione, strona 9, wydawnictwo Genesis
„Dlatego też religie, które świadomie nie zerwały więzi z wiedzą nadzmysłową, uważają »ja« za niewyrażalne imię Boga. (...) To Bóg mówi, który mieszka w człowieku, gdy dusza poznaje siebie jako ja.” — Rudolf Steiner, Wiedza tajemna czyli poznanie wyższych światów, wydanie I, strona 24, wydawnictwo Mitel
Czy dusza jest boską istotą? Tak, albowiem podane zostało do wiadomości, że słowo „ja” oznacza pewną istotę, a właściwie duszę, która nazywa się «szen, shēn, 神» po chińsku, co znaczy ‘bóg’ po polsku, którym każdy z nas jest, bo każdy z nas jest duszą, która jest bogiem. Bóg ten, którego oznacza słowo ja, to w zasadzie właściwe jestestwo człowieka, które jest nieśmiertelne, bowiem „człowiek” nie jest niczym innym jak ‘fizycznym ciałem’, które dzierży bóg!
„Po pierwsze, ciało fizyczne. To jest ten widzialny dla cielesnych oczu człowiek, człowiek naturalny, jedyny znany dziś nauce.” — Rudolf Steiner, Kosmogonia, strona 29, wydawnictwo Genesis
„Ja to rozumna i świadoma dusza; to niezniszczalna ludzka indywidualność, która kryje w sobie wiedzę o budowie innych członów istoty. Jest to niewyrażalne, równie ludzkie i boskie Ja.” — Rudolf Steiner, Kosmogonia, strona 30–31, wydawnictwo Genesis
Inaczej jest w przypadku tak zwanego „ego”, które jest swego rodzaju zasłoną przed prawdą o sobie i otaczającym świecie, jednak ta „zasłona” może zostać zdjęta, a wtedy uzyskujemy wgląd w tajniki swojego życia i świata dookoła, bo dusza zaczyna dzierżyć ster, gdyż ego stanowi mur dla oświecenia.
“When the ego dies, the soul awakes.” — Mahatma Gandhi (1869–1948)
„Kiedy umiera ego, budzi się dusza.” — Machatma Gandchi (1869–1948)
Powszechnie mówi się o ego jako o zmysłowej jaźni, która też jest przedstawiana jako niższa, cielesna jaźń, która najbardziej jest żywa, gdy jednostka utożsamia się ze swoim biologicznym ciałem, na przykład stojąc przed lustrem mówi, że widzi siebie, a tak naprawdę nie widzi siebie, lecz swoje ciało fizyczne, dlatego ego tworzy barierę, która ma na celu uniemożliwić nam poznanie samego siebie i połączenie z samym sobą, to znaczy z naszą duszą, która jest nazywana wyższą, duchową jaźnią, bo to właśnie ego każe nam myśleć, że jesteśmy ludźmi z mięsa i kości, bo ego jest jak klapki na oczy, ponieważ uniemożliwia nam poznanie i widzenie siebie jako boskiej istoty, która istniała przed poczęciem i będzie istnieć po tak zwanej „śmierci”, dlatego ten, kto ma ego, nie wie o swoich poprzednich wcieleniach, dlatego nie wierzy w karmę i reinkarnację; nie ma pojęcia, dlaczego znajduje się w takiej sytuacji, w której w jakiś sposób cierpi, że ma taki, a nie inny krzyż. Potrzebny jest przeskok z tej cielesnej jaźni na duchową, czyli uświadomienie sobie, że jest się duszą, a nie człowiekiem, bo „człowiek” to ‘fizyczne, biologiczne ciało’, które obraca się w proch, gdy nie ma połączenia z duszą, która jest świadomym i rozumnym bogiem, który jest wieczny. Na tym polega posiadanie boskiej świadomości, że ma się świadomość, że tak naprawdę jest się istotą duchową, to znaczy duszą, która jest bogiem, który jest zainstalowany w tymczasowym człowieku!
Komentarze
Prześlij komentarz